O Ostrowskiej Galerii 33 pisałam już nie raz, choć zawsze w kontekście wernisażu – swojego
lub czyjegoś. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o samej galerii, jako o
miejscu pełnym klimatu, bo jest ono doprawdy niezwykłe. Miałam tam w końcu
swoją pierwszą poważną, autorską wystawę i zawsze gdy stamtąd wracam, jestem
naładowana pozytywna energią. Wpis ten planowałam zrobić już w grudniu, by
kontynuować cykl Miejsc pełnych klimatu,
ale nastąpiły małe problemy komunikacyjne.
W minioną sobotę wybrałam się do Ostrowa z
wizytą, by odebrać prace, obejrzeć nową wystawę i pogawędzić przy kawie. Wypad
zakończył się wywiadem z założycielem galerii i kuratorem wystaw, panem
Krzysztofem Ryfą. Nie było to planowane, ale skoro już się spotkaliśmy, mój
partner miał w miarę przyzwoity dyktafon w telefonie, a Krzysztof chwilę, by
wreszcie odpowiedzieć na moje pytania, które wysłałam doń przed półtorej
miesiąca, skorzystaliśmy z okazji. I w końcu mogę zaprezentować Wam to miejsce,
Drodzy Czytelnicy, jak to się mówi, „od kuchni”.
Nim jednak przejdziemy do wywiadu, najpierw
kilka formalnych szczegółów i ciekawostek, o których nie przeczytacie (jak na
razie), nigdzie indziej.
Galeria
33 to Stowarzyszenie Niezależne z Ostrowa Wielkopolskiego,
utworzone w 2012 roku przez miejscowego artystę-plastyka, Krzysztofa Ryfę. Jej
celem jest promocja prac znanych już artystów oraz początkujących twórców.
Na zespół galerii składa się:
Krzysztof Ryfa – kurator wystaw
Bożena Mędzkiewicz – manager
Szymon Wojtak – asystent kuratora wystaw
Barbara Molska – sekretarz-skarbnik
Dominik Śródka – grafik komputerowy
Iwona Trzcińska – grafik
komputerowy/administrator strony
Galeria mieści w części przedwojennego
spichlerza, umiejscowionego w jednej z uliczek, niedaleko rynku i sąsiaduje z Galerią na pięterku - oprawą obrazów. Ma dwa piętra
i dwie sale, co umożliwia organizowanie dwóch wystaw na raz. Gdy pierwszy raz
wespniemy się po wyślizganych, drewnianych schodach, uderzy nas surowość tego
miejsca. Podłoga wyłożona krzywymi deskami, ceglaste ściany pomalowane
na biało, piękne stare okna w metalowych ramach i odkryte oryginalne
belkowanie. W takim oto otoczeniu, prezentowane są obrazy, rzeźby, grafiki i
fotografie.
Nazwa Galeria
33 nawiązuje do ilości kręgów w kręgosłupie, co zdradził mi Dominik, przez
którego poznałam to miejsce i który zachęcał mnie, bym sama się tam wystawiła.
Byłam zresztą – co powiedział mi później
Krzysztof – pierwszą osobą w dotychczasowej historii galerii, która
prezentowała ilustracje, w dodatku mieszaną techniką tradycyjno-cyfrową.
Oprócz wernisaży, galeria organizuje także tzw.
finisaże, czyli uroczystości zamykające wystawy. Pierwsza taka impreza odbyła
się w listopadzie ubiegłego roku, przy okazji ekspozycji prac pana Marka
Sienkiewicza, którego instalacja wykonana została z zasuszonych, (podobno)
trujących roślin, a powieszanie jej trwało około ośmiu godzin.
Do galerii można przyjść nie tylko obejrzeć
aktualną ekspozycję, ale także porozmawiać o sztuce, napić się kawy, a po
oficjalnych wernisażach, często artyści, organizatorzy i niektórzy goście,
wybierają się wspólnie do pobliskiej knajpki, by lepiej się poznać, pogawędzić,
spędzić wspólnie czas.
Więcej i lepiej o Galerii 33 opowie Wam sam
założyciel. Macie do wyboru, odsłuchać
lub przeczytać wywiad. Uprzedzam
jednak, że nie jest to profesjonalny podcast, czy nawet przyzwoicie
przygotowana rozmowa.
Rozpoczynając nagranie założyliśmy, że będą to
tylko notatki, które później przedstawię na blogu w formie pisemnej. Później
jednak mój partner zasugerował, że dlaczego by nie udostępnić nagrania? I
niezależnie od tego, jakie ono jest, gorąco zapraszam do jego odsłuchania.
Naprawdę warto. A najlepiej odsłuchajcie i przeczytajcie wywiad! (W końcu
wywiad nie jest przepisany słowo w słowo, a w taki sposób, by efektywnie
przekazać informacje).
1.
Co Cię skłoniło do utworzenia Galerii 33?
W latach 80. tworzyliśmy galerię w ostrowskim
Domu Kultury, jako amatorzy. Potem wybuchł Stan Wojenny. Zabrano nas do wojska
i wszystkie marzenia o wielkiej galerii prysły. Zawsze moim marzeniem było
otworzenie galerii, ale trzeba było wiele lat, żeby do tego dojrzeć. Wiadomo,
są do tego potrzebne jakieś nakłady finansowe i dopiero jak już miałem wiele
spaw załatwionych, uporządkowanych i uważałem, że mogę, że stoję na własnych
nogach i mam tyle możliwości, postanowiłem utworzyć galerię.
Wcześniej planowałem zrobić to z kolegą, który
miał firmę, ale nie chciał w to wejść. Ja miałem pomysły, ale nie miałem
środków. On miał środki, ale nie miał odwagi. Ja tę odwagę jakoś miałem.
Zgromadziłem trochę własnych środków, więc postanowiłem spróbować i zobaczyć
jak wyjdzie.
Zamysł był taki, żeby galeria służyła
społeczeństwu, żeby można było wystawiać znanych artystów i zamiast jeździć do
Wrocławia, Poznania, Krakowa, sprowadzić ich tutaj. Żeby nasza młodzież i my,
mogli się pożytkować sztuką wielkich miast. A z drugiej strony, też chciałem
promować młode talenty. Dać możliwość dostania się na studia. Ponieważ
sprowadzaliśmy już autorów i wykładowców z różnych uczelni – Poznańskiej,
Toruńskiej, Warszawskiej – możemy kierować młodzież. Młodzi,
wybierający się na studia, uzyskiwali stypendia, po tym jak zorganizowaliśmy im
pierwsze wystawy promujące.
Chciałem, żeby coś się działo w Ostrowie na
niwie artystycznej. Jest galeria miejska, ale jest trochę sztywna. My
chcieliśmy stworzyć coś na innych zasadach. Bardziej domowo, rodzinnie. Ludzie
wracają ze studiów i pierwsze co robią idąc z pociągu, to wchodzą do galerii. Siadają,
piją herbatę, a potem dopiero idą do domu. To jest fajne. Wielu artystów przyjeżdża,
daje koncerty, pokazuje swoje prace, zdjęcia. To jest świetny punkt, gdzie
można coś zobaczyć, spotkać się, podyskutować o sztuce, zobaczyć dobrą sztukę.
Kontakt ze społeczeństwem i artystami.
2.
Z jakimi trudnościami borykałeś się na początku? Czy te same trudności
pojawiają się teraz?
Największe trudności to zawsze środki. Zdobycie
ich i podzielenie. Musimy myśleć logistycznie. Chcielibyśmy robić jak najwięcej
wystaw. Ale wiadomo: katalogi, banery, światło ogrzewanie… to wszystko związane
jest z kosztami. Nie raz brakowało, nie raz trzeba było dokładać z własnych
środków, prosić się. Jak są pieniądze do możemy działać.
Mamy tradycję, że robimy w miesiącu dwie
wystawy, ale nie raz tak wychodziło, że organizowaliśmy cztery, czy nawet pięć.
Trudno nam było odmówić, gdy pojawiła się artystka, która powiedziała, że ma 33
urodziny. Chcieliśmy jej zrobić wystawę jako prezent. Skróciliśmy jedną ekspozycję
do dwóch tygodni, a drugie dwa tygodnie, wisiały jej prace.
Staramy się o pozyskiwanie sponsorów. Galeria
najpierw musi zdobyć dobrą renomę, żeby ktoś chciał pomóc. Jak nie pokażemy, że
coś robimy sami, to nikt nic nie da. Udało nam się po roku działalności zdobyć
dużą firmę Lazur, która nam bardzo pomaga. Dają nam też mnóstwo różnych serów
na otwarcie wernisażu, na międzynarodowy plener... Innym sponsorem jest firma
Toja, która pomogła w założeniu nowych świateł. Firma Alfa Elektro dał nam
kable i przewody. Dostaliśmy też środki od miasta, starosty, środki grantowe,
żeby zrobić międzynarodowy plener i teraz będziemy się starali uderzyć w Urząd Marszałkowski
w Poznaniu. Chcemy nawiązać kontakt z Polskim Związkiem Artystów oraz poznańskim
ośrodkiem dla niepełnosprawnych, z ludźmi malującymi ustami i stopami. Wówczas
będzie to obopólna korzyść. Artyści będą promowani, a państwo da nam środki.
Innymi trudnościami są kwestie organizacyjne.
Graficy Dominik Śródka i Iwona Trzcińska pracują po nocy, by wszystko dopiąć na
czas. Przez te dwa i pół roku, jak na razie nie mieliśmy wpadki.
3.
Słyszałam, że działacie prężniej i więcej się u was dzieje, niż w placówkach
publicznych z okolicy. Możesz się do tego jakoś odnieść?
Widzimy jak działają placówki państwowe, które
mają harmonogram. Tam się odbywają góra dwanaście wystaw rocznie, a jedna
wystawa trwa dwa do trzech miesięcy*. I oni i my, liczymy się z kosztami, ale uważam,
że trzymiesięczna wystawa to zbyt długo. Chcemy, by u nas cały czas coś się
działo. Trzy tygodnie i kolejna, bo później ludzie już nie przychodzą. Wolimy,
by wernisaże były częściej, ale by pokazać jak najwięcej artystów. Tu nie chodzi
o częstą rotację, ale aby jak najwięcej artystów mogło się wystawić. Ludzie są
nauczeni, że tutaj cały czas coś się dziele i przychodzą. Mamy dużą
różnorodność i wielu odbiorców.
4.
Czy Galeria ma jakiś główny – duży cel, do którego dąży oprócz promowania
młodych artystów? Lub inne mniejsze cele? Rozszerzenie swojej działalności lub
coś podobnego?
Chcemy rozszerzyć działalność. Zawszeć nowe
kontakty z uczelniami, wykładowcami, innymi ośrodkami i galeriami. Dążymy do
tego, aby wystawa nie kończyła się na nas i ginęła, ale aby popchnąć artystę
dalej. Podpisujemy z innymi galeriami umowy. Oni biorą naszą wystawę, my
ściągami ich… współpraca jest bardzo ważna. Jest wiele wspaniałych prac i
wspaniałych artystów.
Mamy w roku dwie flagowe imprezy, na które
kładziemy duży nacisk. To jest międzynarodowy plener malarsko-rzeźbiarski latem
i na koniec roku, podsumowujące Alternatywy
33 – Międzynarodowy Przegląd sztuki. To jest świetny materiał, by
przyciągnąć ludzi i pokazać im, co się dzieje w sztuce współczesnej.
5.
Jaka jest historia budynku, w którym znajduje się galeria?
Przed wojną, pewien właściciel wybudował
wspaniały budynek, kamienicę, a za miastem młyn. A jak młyn, to zborze i
spichlerz. W okolicy rynku postawiono stodoły, stajnie i właśnie spichlerz,
który my przejęliśmy. Część tylną. Jest tu wspaniałe belkowanie. 170 cm każda
belka, grubości ok. 30 cm. Na strychu mamy oryginalny kołowrót i kolbę, którymi
wciągano zboże na górę. W podłodze, między piętrami są otwierane blachy.
Po wojnie temu właścicielowi zabrano młyn, a
budynek stał wiele lat pusty. Później przeznaczono go na magazyny. Składowano
tu ocet i materiały z szwalni. Paru artystów, otwierało tu galerię i studio
fotograficzne, ale później znów przez dziesięć lat budynek był opuszczony. Gdy
jakieś sześć lat temu szukałem pracowni, oglądałem ten właśnie budynek, jednak
był dla mnie za duży i nie miał centralnego ogrzewania, co jest mankamentem do
dzisiaj. Napisaliśmy projekt o unijne środki, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Budynek ma więc swoją historię, ma swój klimat, swoją surowość.
6.
Chcesz coś jeszcze dodać od siebie?
Zachęcam do śledzenia naszych wydarzeń na
stronie Galerii 33. Tam wszystko jest
aktualne. Zapraszam na kolejne wystawy. Kolejny wernisaż już 06 lutego. Warto
przychodzić, bo co chwilę jest coś nowego i niepowtarzalnego. Każdy artysta
jest inny, jest wielką indywidualnością. Nic się nie powtarza, co chwilę jest
coś innego; malarstwo, rzeźba, plakat, zdjęcia… Dla każdego coś się znajdzie.
* W rzeczywistości wystaw jest około sześciu rocznie, a nie dwunastu. Pomyłka w czasie rozmowy.
Część zdjęć udostępnione za zgodą Galerii 33.
Zastanawiam się nad tym zdaniem końcowym:.."* W rzeczywistości wystaw jest około sześciu rocznie, a nie dwunastu. Pomyłka w czasie rozmowy"....Czy dobrze czytam..6 wystaw rocznie w Galerii 33? Dobre :) Może lepiej zajrzeć na stronę:http://www.galeria33-ostrow.pl/
OdpowiedzUsuńMusiałeś/łaś źle zrozumieć sens wypowiedzi. Krzysztof powiedział, że to galerie publiczne robią dwanaście, (ale chodziło o sześć) wystaw rocznie, a nie że to Galeria 33 robi tylko sześć wystaw w ciągu roku.
Usuń