poniedziałek, 3 lipca 2017

Czy można utrzymać się z ilustracji?


Tak. Jestem przekonana, że można utrzymać się z pracy ilustratorskiej. Przekonują mnie o tym moje małe sukcesy oraz rozwijające się kariery innych polskich ilustratorów. Nie oznacza to jednak, że każdy jest w stanie poradzić sobie w tym zawodzie. A sukcesy i wyniki finansowe uzależnione są od wielu czynników. Na niektóre mamy wpływ, na inne... cóż, na inne nie.

W styczniu dwa i pół roku temu, zaledwie kilka miesięcy po obronie dyplomu licencjackiego z grafiki projektowej, zdecydowałam się nie szukać pracy na etacie i zostać freelancerem bez działalności gospodarczej. Udało mi się złapać klienta na zawrotną, jak mi się wtedy wydawało, kwotę około 3 000zł. Uznałam, że jest to suma wystarczająca, by opłacić dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne w wysokości około 350zł-400zł miesięcznie i jakoś przetrwać, nim zdobędę kolejnych klientów. Gdyby mi się nie udało, łatwo mogłam rozwiązać umowę z NFZ i zarejestrować się jako bezrobotna, by nie mnożyć kosztów. (Więcej w artykule Projekt: freelancer)

Poszłam, jak to się mówi "na żywioł", choć nie była to decyzja zupełnie nieprzemyślana. Wiedziałam co chcę robić. Wiedziałam, że rodzice oraz partner utrzymają mnie i dadzą czas na naukę i rozwój biznesu. Wiedziałam, że muszę to tak zorganizować, by ponosić jak najmniejsze koszty, na które będę w stanie zarobić nawet w najgorszym momencie.
Jednak ogólnie rzecz biorąc nie znałam praw rządzących tą branżą, nie wiedziała jak pracować z klientem, (będąc w dodatku introwertykiem), nie miałam doświadczenia w prowadzeniu filmy.

Ale wiesz co, Drogi Czytelniku? Dobrze zrobiłam.

I rok (2015) – nauka

Uczyłam się jak być grafikiem i jak funkcjonować w tym biznesie. Nie byłam wtedy nawet wyspecjalizowana. Robiłam wszystko, dla wszystkich, za dowolne pieniądze, byleby do przodu. Byle zdobyć doświadczenie, poszerzać portfolio, obyć się z klientami. To było straszne, ale jednocześnie każde zapytanie ofertowe wprawiało mnie w euforię.

Zarabiałam tylko tyle, by opłacić ubezpieczenie i mieć jakieś 200-300zł miesięcznie na użytek własny. Gdyby nie pomoc rodziców i partnera, nie byłabym się w stanie utrzymywać. Ale i tak byłam z siebie bardzo dumna. Jestem do teraz.

Mogłabym napisać ile klasycznych błędów i przykrych w skutkach głupot popełniłam, a za które teraz się kajam, ale nie byłaby to prawda. Miałam dyplom, ale moja wiedza praktyczna była szczątkowa. Biznesowej nie miałam. Mogłam czytać dobre rady w stylu "nie pracuj za grosze, szanuj się", ale po prostu musiałam nabrać doświadczenia i pewności siebie, by zacząć się do nich stosować.


II rok (2016) – porządkowanie założeń

Zaczęłam się specjalizować już po I kwartale 2015. Dość szybko zrozumiałam, że chcę i muszę to zrobić. Jednak dopiero w II roku działalności, ostatecznie powiedziałam sobie: "tylko dwie specjalizacje: ilustracja (lub projekty graficzne opierające się w dużej mierze o ilustracje) oraz łamanie i skład". Poszłam na kurs z kreowania marki, który pozwolił mi ustalić, jakie wartości daję i chcę dawać moim klientom. Wykupiłam hosting i domenę, by stworzyć profesjonalnie portfolio z moimi najlepszymi realizacjami. Zaczęłam podnosić stawki i stawiać warunki współpracy (w I roku byłam bardzo uległa względem klientów).

2016 rok zakończyłam bardzo usatysfakcjonowana. Zarówno jakością zleceń, jak i moimi przychodami, które wzrosły nieporównywalnie do poprzedniego roku. Wreszcie zarówno ja, jak i moja firma, zaczęłyśmy zarabiać

III rok – stabilizacja finansowa i rozwój biznesu

W 2017 roku zaczęłam patrzeć na swoją pracę bardziej pod kątem biznesowym. Jestem już wyspecjalizowana, wiem jakie są moje mocne i słabe strony, mam doświadczenie w pracy z klientami. Aktualnie uczę się negocjować lepsze warunki i stawki oraz myśleć bardziej perspektywicznie. Nie patrzę już na siebie tylko jako na grafika. Raczej jak na firmę, która powinna się rozwijać: znajdywać nowe kanały dotarcia do klienta, wchodzić we współpracę z innymi podmiotami, optymalizować koszty, generować przychody... Brzmi to trochę strasznie, ale jeśli w dalszym ciągu chcę pracować w zawodzie, który kocham, bez obawy, że tylko krok dzieli mnie od bezrobocia, musiałam podejść do tego w ten sposób


Na co ma wpływ ilustrator

1. Jakość pracy i rozpoznawalny styl. Moje trzy style ilustracyjne są z jednej strony dostosowane do tego, by mogły być wykorzystane w różnych celach (projektach) i było to działanie świadome. Z drugiej strony są ze sobą tożsame i jest to mój styl, a nie przekalkulowany na potrzeby rynku. Lubię w nim pracować i ciągle go rozwijam. Ważne jest też, by zachować ten sam poziom jakości pracy przy małych, jak i dużych projektach.

2. Zachowanie profesjonalizmu to druga kluczowa kwestia. Wyznaczenia swoich zasad oraz rozwijanie dobrych nawyków np. odpowiadanie na maile, terminowość, czy umiejętność oceny potrzeb klienta. Zdarzyło mi się niejednokrotnie coś zawalić, ale klienci równie często wybaczali mi wpadki, bo po prostu podobało im się moje zaangażowanie w projekt i szacunek dla nich.

3. Umiejętności biznesowe – Ich się po prostu można i trzeba nauczyć! Trzeba też myśleć o swojej działalności jak o firmie, a o swoich projektach jak o produkcie, który trzeba sprzedać. Poza tym dobrze rozrysowany plan zdecydowanie ułatwia dotarcie do interesującego klienta i interesującego zlecenia.

Czy znasz, Drogi Czytelniku, fanpage Co znosi psychika grafika? Jeśli nie, to jest to strona, która publikuje śmieszne, ale często też bardzo przykre perypetie grafików w pracy z klientami. Na początku mojej pracy wysyłałam do nich swoje anegdotki. Ale w pewnym momencie przestałam. Dlaczego? Po prostu nie mam już czego opowiadać. Bardzo rzadko obecnie trafia do mnie klient, na którego mogłabym się skarżyć. Wreszcie uderzam z ofertą do odpowiedniej grupy oraz nauczyłam się odsiewać tych, którzy potencjalnie oznaczają więcej kłopotów niż korzyści.

Na co ilustrator nie ma wpływu (a przynajmniej nie zawsze)

1. Niestety ilustrator nie bardzo ma wpływ na rynek, na którym pracuje (ale tylko bariera językowa stoi na przeszkodzie, by go zmienić). Obecnie, branża ilustratorska całkiem nieźle się w Polsce rozwija, choć wiele osób mimo wszystko ucieka w zagraniczne, lepiej płatne zlecenia. Ale jeszcze kilka-kilkanaście lat temu, z tego co czytałam, rynek ilustracji trwał w o wiele większym zastoju. Brakowało dobrych, dobrze płatnych zleceń i ówcześni ilustratorzy musieli być bardzo wytrwali.

2. Nie mamy też, jako ilustratorzy, wpływu na uczciwość klientów. Ja na szczęście przełknęłam tylko kilka gorzkich pigułek i to na niewielkie kwoty. Mam jednak nadzieję, że ta kwestia będzie się rozwijała w dobrym kierunku. Mnie od dłuższego czasu na szczęście nikt nie oszukał, ale też staram się zabezpieczać dobrze skonstruowaną umową i jak już pisałam wcześniej, udaje mi się odsiać potencjalnie niebezpiecznych klientów.

3. Czy ilustracje w ogóle się spodobają/ czy przyjmie je rynek. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Styl ilustracji oraz pomysły na pewne rozwiązania mogą być po prostu nie dość dobre lub... (co bardziej prawdopodobne) kierowane do złego segmentu klienta. I tak, magazyn A uzna moje prace za nudne, ale już wydawnictwo B, będzie twierdzić, że wręcz przeciwnie.

Umieściłam ten punkt tutaj z tego powodu, że jest on zależny, czy też niezależny od ilustratora tylko częściowo. Jeśli komuś zależy na tym, by tworzyć dobre projekty i nie ma znaczenia, kto je kupi, to zdecydowanie upraszcza sprawę. Znajduje się segment klienta i nic tylko rysować.

Jeśli jednak komuś bardzo zależy, by pracować dla konkretnej grupy odbiorców, bo wiąże się to z np. z prestiżem, nie ma się kontroli nad tym, czy ta akurat grupa przyjmie proponowane jej projekty.

10 rad ode mnie:

  1. Postaraj się wyspecjalizować, ale znajdź też specjalizację wspierającą. (Tak na wszelki wypadek). Dla mnie było nią łamanie i skład tekstów, które aktualnie jest moją drugą specjalizacją. Równie ważną i dochodowa, jak ilustracja, a przez pewien czas na początku, stanowiło główny element mojej działalności.
  2. Znajdź własny styl (lub style. Maksymalnie trzy). W ten sposób będziesz rozpoznawalny, a klient będzie chciał kupić Twój styl, w którym jesteś najlepszy! Moje trzy style dostosowane są pod różne produkty i potrzeby moich klientów. Różnią się od siebie, ale mają wspólny mianownik.
  3. Zacznij myśleć o sobie jak o marce i jak o firmie. Biznes prowadzi się, by zarabiać. I ty też musisz, jeśli chcesz pracować w tym, co kochasz. Ucz się jak kreować swoją markę, jak znaleźć swój segment klienta i do niego dotrzeć. Monitoruj jaka forma prowadzenia działalności (niekoniecznie działalność gospodarcza) będzie dla Ciebie najlepsza na danym etapie. Po prostu ucz się prowadzenia biznesu.
  4. A potem zacznij wdrażać w życie to, czego się nauczyłeś.
  5. Ryzykuj, (ale z głową) i wykorzystuj możliwości oraz okazje, które masz.
  6. Pamiętaj, że wszystko wymaga czasu i nie zawsze udaje się przy pierwszym podejściu.
  7. Wykorzystuj w praktyce dobre rady starszych kolegów. One naprawdę działają! ... ale nie miej do siebie zbyt wiele pretensji, jeśli nie jesteś na nie gotowy. Jak mówi pkt. 6 "wszystko wymaga czasu". Nie jest łatwo odrzucić klienta i jego pieniądze, gdy nie ma się innego w perspektywie.
  8. Ciężko pracuj i zachowaj profesjonalizm.
  9. Ale pamiętaj, że praca jest dla Ciebie, nie ty dla niej.
  10. I nie nie doceniaj wartości szczęścia!
Chętnie przeczytam o Twoich doświadczenia, Drogi Czytelniku. A może chciałbyś dowiedzieć się czegoś więcej? Masz pytania? Pisz w komentarzach!

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

TOP