niedziela, 26 października 2014

Kontury – relacja z targów sztuki użytkowej



Sobotnie Targi Sztuki Użytkowej Kontury we Wrocławiu, zaliczone. Nie było to wielkie wydarzenie, lecz nie zabrakło ludzi, ani interesujących stoisk. Pomijając fakt, że trochę pobłądziliśmy we Wrocławiu – GPS zgłupiał a miasto przypomina dżunglę – udało nam się odnaleźć Browar Mieszczański mieszczący się przy ulicy Hubskiej 44-48. Była to moja pierwsza wizyta w tym kulturalnym przybytku i całe szczęście, że zjawiliśmy się na samym początku, bo zaparkować udało nam się tylko szczęśliwym trafem.
Teren całej posesji okazał się być miejscem wyjątkowo klimatycznym. Budynki stanowią XIX wieczną architekturę przemysłową – wszędzie dominowała czerwona cegła… i trochę malowideł naściennych oraz rzeźb. Nieco zagubieni, odnaleźliśmy wejście, gdzie nas opieczętowano i zaproszono do zwiedzania. Na „dzień dobry” dostaliśmy też kilka ulotek i plakat wydarzenia. Tak oporządzeni, mogliśmy ruszyć przed siebie.


Patrząc na cenę wstępu 5zł, obawiałam się trochę, czy przypadkiem nie trafimy na dwie budy na krzyż – zmarnowane paliwo i zmarnowany czas – ale okazało się lepiej, niż oczekiwałam, choć skromniej, niż to sobie wyobraziłam przy pierwszej informacji o tym wydarzeniu.



Stoiska prezentowały wszelkie produkty użytkowe i ozdobne – zarówno nowe autorskie projekty, jak i odrestaurowane, czy przerobione przedmioty; Głównie meble, ale także kompozycje kwiatowe, obrazy, biżuterie oraz motocykle. Zgarnęłam cały wachlarz wizytówek, porozmawiałam z tymi wystawcami, którzy porozmawiać chcieli i wręczyłam kilka własnych biletów wizytowych.


Na targach można było nie tylko patrzeć, dotykach i rozmawiać, ale także kupić. Ktoś, dla kogo liczy się każda złotówka albo zwyczajnie nie docenia takich wyrobów, mógłby być przerażony załączonymi metkami, jednak patrząc obiektywnie na fakt, że twórca musiał cały projekt obmyślić, przygotować materiały, dobrać odpowiednią technologię i wykonać całą pracę, część cen rysowała się całkiem przystępnie. Choć nie powiem, niektóre zwalały z nóg. Najlepiej dyskutowało mi się o tej kwestii z dziewczyną reprezentującą stoisko Hop-Design.eu. Rozmawiałyśmy o wyjściu z projektanckimi produktami do przeciętnego człowieka. Ich asortyment - wykonane ręcznie, drewniane lampy wiszące - trzymał się w granicach ok. 180-300zł, a ich sąsiadów z Color Cable Lamp 65-250zł/szt. Podobnie ciekawą ofertę prezentował chłopak z Manual Efekt, który malował obrazy oraz malowidła ścienne na zamówienie, w całkiem przystępnych, jak na taką pracę, cenach ok. 100-250zł/m². Zachwyciła mnie również drewniana lampa biurowa firmy Flapo, ze względu na ciekawą technologię i wygląd, ale jest to już nieco wyższa półka cenowa. Największym zainteresowaniem dzieci przebywających na targach, cieszyły się natomiast wyszywane kolorowymi kuleczkami tapicerki i poszewki firmy Felt stories. Zgodnie z tym, co mówił reprezentant stoiska, każda wełniana kulka przyszywana jest ręcznie, osobno. Jednak cena małej poduszki, którą możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu jest... no cóż. Sami oceńcie. Ja skromnie nabyłam dwie przypinki i dwie podstawki od szklanki od pani Eunice Lazarek.


Kręcąc się dalej po kolejnych stoiskach, zostałam w pewnym momencie złapana za ramię i pociągnięta w tył. Chwilę trwało, nim zorientowałam się, że to mój partner, który z uśmiechem na ustach oświadczył, że znalazł dla siebie prezent na gwiazdkę. A przynajmniej można o takim pomarzyć.

Mnie – ciągle wierzącej, że kiedyś nauczę się jeździć na motocyklu – spodobał się biały Romet (o ile dobrze kojarzę), a partnerowi i koledze, który był tam z nami, Triumph. Z panem zajmującym się przerabianiem podobnych jednośladów, również odbyłam przyjemną pogawędkę.


Naszej uwadze nie umknął też jeden mały szczegół, a właściwie to zauważył go mój partner – skoro jesteśmy wśród ludzi ceniących oryginalność – skąd tyle identycznie ubranych panienek z krwiście czerwonymi ustami?



Wrażenia z wypadu, więc jak najbardziej pozytywne. Opuszczając targi, zrezygnowaliśmy tylko z jednej oferowanej tam atrakcji. Uznaliśmy, że designerskie tortille za 20zł/szt to nie na nasze proste żołądki. Ale zjedliśmy po darmowej babeczce z czekoladą.

 





Za zdjęcia dziękuję Asi Smektale

Czy ktoś z Was był może również na targach i może podzielić się swoimi wrażeniami?
A co Wy sądzicie o projektanckich meblach i ozdobach?
Zapraszam do dyskusji.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

TOP